21 maja Hug Me Mum zagrali koncert na juwenaliach w Jastrzębiu Zdrój. Jak do tego doszło?
W czwartek późnym popołudniem dowiedzieliśmy się, że zespół [deleted] nie może wystąpić na juwenaliach, i zaproponowali abyśmy to my ich zastąpili. Oczywiście nie mogliśmy odmówić zespołowi, i pozwolić aby taka okazja przeleciała nam przed nosem.
33 godziny, tyle nam pozostało do koncertu, od czasu kiedy dowiedzieliśmy się, że mamy grać w Jastrzębiu. Nie mieliśmy: noclegu, sprzętu, paliwa, kasy na podróż no i gitarzysty... Z odsieczą przybył Stiffler, od lat związany z naszym zespołem, koleś który wspiera nas w każdej sytuacji i już nie raz uratował nam dupy (oczywiście na swój bardzo specyficzny sposób ;) ).
Po godzinie 19, w czwartek rozpoczęła się próba na której musieliśmy nauczyć Stiffler'a nowego materiału, i przypomnieć troszkę stary. W między czasie Menago w pracy ogarniał wszystkie organizacyjne sprawy dotyczące wyjazdu, trzymając w jednej ręce telefon, a w drugiej słupek geodezyjny.
Po kilku godzinach grania, około 22, Stiffler, Kuna, Kidd i Młodzieży pojechali do Puszczykowa po sprzęt, bo jak niestety się okazało, na próbie instrumenty odmawiały posłuszeństwa, albo w ogóle przestawały grać. Wrócili do Śremu po północy, niektórzy się rozeszli do domu, a Stiffler i Młody zostali na garażu podejmując próby reanimowania padłego sprzętu..... O 2 w nocy polegli.
W piątek byliśmy umówieni na godzinę 9 rano.... Oczywiście nie udało nam się tego dokonać.
Po lekkiej modernizacji samochodu, i załatwieni wszystkich spraw, które nie udało się załatwić dzień wcześniej, spotkaliśmy się na garażu. Troszkę mnie zmartwił widok Stifflera z lutownicą w ręce nad jedną z gitar, o godzinie 10, a była to godzina o której mieliśmy ruszać w drogę. Kiedy Stiffler z Młodym lutowali kabelki, reszta jeździła po Śremie w jakimś bliżej nie określonym celu. Około 10:30 udało nam się załatwić zastępczą gitarę. Tutaj wielki ukłon w stronę Puchy z The Corners i Sajmona z K-I-W-I, za załatwienie i pożyczenie sprzętu.
Jeszcze tylko zostało nam zapakować sprzęt, zatankować samochód, jechać do domu po ostatnie rzeczy, których się zapomniało spakować i w trasę!!!
Droga mijała miło, co prawda jechali
śmy troszkę niepewni tego co nas czeka za Wrocławiem, i tak na prawdę nie wiedzieliśmy czy dojedziemy do Jastrzębia Zdrój. Po zjeździe z autostrady, i przejechaniu kilkunastu kilometrów, zobaczyliśmy coś co nas przeraziło.... Zamknięte drogi, zalane ulice tak, że z wody wystawały tylko znaki drogowe, całe wioski pływające w wodzie, ludzie wynoszący cenne rzeczy z domów. Widok nie do opisania słowami.
O godzinie 18, dotarliśmy do Jastrzębia Zdrój, przyjęto nas bardzo miło, zaprowadzono do garderoby z napisem Hug Me Mom, gdzie już po 15 minutach od naszego przybycia, pojawiali się ludzie z regionalnych gazet i TV.
Koncert rozpoczął się po godzinie 19, i byliśmy supportem dla zespołu Akurat. Zagraliśmy osiem kawałków, cztery z promowanej płyty Shattered Interior (Lucky Dew, No Time For Resurrection, As
long As It Rains, All Those Rotten Words), i cztery kawałki z płyty która aktualnie jest w fazie nagrywania (The Common Sense Of Music, No Warning, Feminity, Laid Away). Po koncercie chwilę odpoczywaliśmy na backstage, odświeżyliśmy się i ruszyliśmy korzystać z wieczoru ;).
Nocleg mięliśmy zarezerwowany pod Kaliszem. Wyruszyliśmy po północy. Wąskie drogi, co po chwile wybiegająca z lasów zwierzyna znacznie wydłużyły trasę. Na miejsce trafiliśmy dopiero po 4 rano. Warunki w jakich przyszło nam spać, były dalekie od naszych najśmielszych oczekiwań. Szybko się zaaklimatyzowaliśmy w pokojach, z widokiem na las i o wschodzie słońca przeszliśmy w stan snu.
O godzinie 15, z lekkim żalem w sercu opuszczaliśmy naszą oazę spokoju i relaksu, lecz przed nami były kolejne kilometry do przejechania, spontaniczne zdjęcia po drodze, dziwne sytuacje, które na co dzień się nie zdarzają i kolejny koncert. Tym razem kierowaliśmy się w stronę Wągrowca, do klubu Neptun.
Na miejsce dojechaliśmy około 18 godziny. Od paru godzin czekał już na nas Sagal. Szefowa klubu miło nas przyjęła, sala na której mieliśmy grać miała niesamowity klimat. Stu procentowy old school!!!
Zagraliśmy ponad 10 kawałków. Cały koncert był grany ze Stifflerem, tak wiec show było nietypowe. Po raz pierwszy kawałek Evil One, był grany na gitarze przez Kidd'a. Mimo że przybyło tylko kilku ludzi, a na sali bawiła się tylko jedna osoba, to jak zawsze obora i pierdolnik były na najwyższym poziomie. Dziękujemy za obecność!!!
Z Wągrowca wyruszyliśmy dopiero po pierwszej w nocy. Zadowoleni z tak spontanicznego i jednocześnie udanego rozpoczęcia trasy koncertowej Shattered In
terior.
Podziękowania za udany weekend dla:
Stiffler
Pucha
Sajmon
Domin
Gospodarstwo Agroturystyczne- Wolica
Gospodarzy klubu Neptun
Organizatorów Juwenalia 2010 w Jastrzębiu Zdrój
...bez Was nie było by tak dobrze!! Dzięki!!
Na zakończenie, zostawiłem to co najważniejsze. Chcieli byśmy wszystkich przeprosić za odwołanie naszego występu w Fort Colomb, w szczególności chłopaków z The Merss. Mamy nadzieję, że zrozumiecie naszą decyzję dotyczącą piątkowego koncertu, i do zobaczenia na gig'ach!!
Pozdrawiamy Hug Me Mum
Po zakończonej trasie udaliśmy się na króciutki urlopik. Jednak teraz ruszamy dalej z tym całym shit'em :))))).
Posty
